Ekorodzice

Jestem z wami od:2010.11.17 08:31
inzynierka
Ostatnie logowanie: 2014.07.21 08:17
Liczba postów: 240
Moje ulubione: 0

użytkownik portalu

43 punktów
Dodaj do ulubionych »
Wyślij wiadomość Wyślij wiadomość

Inne notki »   Wszystkie blogi »

ojcowska miłość

25.03.2013
Od samego początku dbałam o relację dzieci z tatą: głaskanie brzuszka, wspólne porody, pierwsze kąpiele, wybór imienia, pierwsze spacery itd. wyszłam z założenia, że realacje mama dziecko są oczywiste, naturalne i prostsze. Uznałam, że tak jak w średniowieczu i w innych epokach, lata przed nami dziecko w wieku lat 6 powinno przejść pod wychowanie taty. Powinno mieć szansę wyrwać się spod skrzydeł kwoki mamy i zacząć poznawać świat z tatą. Mama zostaje więc w domu z maluchami, na zmywaku, a "starszaki wyruszają w świat z tatą. Trzeba oddać swoje małe wyhuchane skarbeńko w szpony okrutnika. Wspólne wycieczki, zakupy, występy - trochę szczypie mamę na sercu. Ale zagryzam zęby i słucham relacji jak ojciec rzuca małą kijankę na głęboką wodę na basenie, jak odwraca głowę po bolesnym upadku na lód małego mistrza łyżew (i o dziwo szkrab wstaje , ociera łzy i jedzie dalej) jak ciągnie w kapoku na linie za żaglówką, jak odkręca boczne kółka w rowerze, jak testuje hart ducha podczas górskich wędrówek itd. I przyprowadza taki posiniaczone, podrapane.... szczęśliwe i dumne z siebie dziecko. A wieczorem gdy mama (się) pociesza obsypując buziakami na pytanie "Czy czegoś jeszcze potrzebujesz?" słyszy: "Możesz poprosić tatę, aby przyszedł na przytulaki?".
A ja? Nie wystarczę? No nie wystarczysz kobieto! boli...
Dodaj komentarz
Komentarzy: 1
{opis}
26.03.2013 21:30 - sniezynka
Mądre i jakie prawdziwe. Odnalazłam cząstkę siebie w tym wpisie. Dziękuję.