Nagroda i kara to to samo, obie psują dziecko
29.10.2013
Pochwała i kara to coś na czym nasze pokolenie wyrosło i trudno sobie wyobrazić, że nie chwalimy naszych dzieci, a jak coś źle zrobią, to nie wyciągamy konsekwencji.
Pochwała jest dokładnie tym samym co kara. Nastawia, wręcz programuje dziecko na konkretne działanie. Jak będziesz grzeczny/ cicho/jak posprzątasz, to cię przytulę, to będę się z tobą bawić itd. Takie eksperymenty robiono na zwięrzątkach, a my serwujemy to dzieciom. Co więcej, nagrody i kary działają tylko na krótki czas.
Dziecko, któremu bijemy brawo, jak coś dobrze zrobiło, często kończy czynność, bo uznaje, że osiągnęło sukces. Natomiast dziecko, które słyszy opis: "wow, widzę, że nauczyłeś się jeździć!" czesto odpowiada: "tak, zaraz będę sam skręcał". Najlepiej to widać, jak dziecko przynosi nam rysunek. Jeśli powiemy: "jaki piekny!" dziecko go odłoży, bo uzna za skończony. Jak powiemy: "o widzę zielony domek i różowe chmurki i pieska..." to często mówi: "dorysuje mu jeszcze budę". Dziecko w ten sposób ma motywację, żeby pracować dalej, udoskonalać swoje dzieło i siebie.
Za każdym razem kiedy czytam poniższy tekst, napełniam się energią i przekonaniem, że dzieci tylko w poszanowaniu i w wolności wyrastają na samych siebie, szczęśliwych i asertwnych.
"Nagroda i kara pobudzają do niepotrzebnego wysiłku; przy tym systemie nie sposób mówić o rozwoju naturalnym dziecka. Dżokej daje kawał cukru koniowi, którego chce dosiąść, a woźnica bije batem konia, aby ciągnął wóz w kierunku nadanym przez lejce; ani jeden ani drugi z tych koni nie ma tak okazałęgo biegu jak wolny ogier stepowy" M. Montessori
Warto wychodzić ponad konwenase, których nas nauczono i ponad mechanizmy, które w nas głęboko zaszczepiono. Czasami trudno nam sobie wyobrazić lepszą metodę niż tą, którą wszyscy stosują, głównie dlatego, że nikt nie pokazał nam innej. Zachęcam do szukania i zachęcam do Montessori!