Jestem w sklepie, gdzie jest kącik zabaw dla dzieciaków. Oczywiście lokuje tam moje Szkraby i buszując pomiędzy półkami zerkam na nie jednym okiem:). Przychodzi kolejna mama z dziewczynką (ma ok. 4 lat), która dołącza do moich dzieciaków. Po kilku minutach dochodzi do małej szamotaniny. Dziewczynce spodobała się przytulanka mojego synka, więc próbowała mu ją wyrwać. Mały niespełna 1,5 roku radzi sobie jak może, więc krzyczy w niebogłosy: "Maaama" i ściska mocno swoją własność. Córka włącza się na pomoc bratu i mówi, że to jego zabawka i że ma go zostawić. Dziewczyna się poddaje i stoi smutna. Podbiega jej mama: "Dlaczego wyrywasz dziecku zabawke? To jest jego zabawka! Przeproś! Słyszysz, przeproś natychmiast!"
Strasznie mi było przykro, choć jedyną rzeczą którą mogłam zrobić to podbudować dziewczynkę, wyrażając zrozumienie dla jej zainteresowania tak kolorową i miękką przytulanką. Bo przecież dziewczynka nie zrobiła nic nienormalnego, dzieci załatwiły sprawę między sobą. Dziewczynka była smutna, wiedziała, że to nie jej własność, a dodatkowo została zasypana pytaniami i żądaniami. Oczywiście przeprosiła totalnie zła i "na odczep się".
Jak obie osóbki wychodziły ze sklepu, dziewczynka szła bardzo powoli, mama niemalże na nią weszła dodając:"uważaj, plączesz mi się pod nogami"
Nie chce się rozpisywać, o tym, że takie sytuacje powodują drobne ryski na duszy małego człowieczka, który poczuł się niezręcznie i kompletnie niezrozumiany przez najważniejszą osobę.
Chciałam poruszyć temat przepraszania. Jest mnóśtwo poradników "jak nauczyć dziecko przepraszać?", z których dowiemy się, jakie kroki należy wykonać, żeby dziecku wpoić przepraszanie. No i w końcowym etapie cutuje:"...Dużą rolę w rozwoju moralnym odgrywają rodzice, którzy powinni zwracać uwagę na złe zachowanie szkraba i wyjaśniać mu, dlaczego nie wolno postępować w ten sposób, zachęcając jednocześnie do przeprosin, np.: „Nie wolno brać bez pytania cudzych zabawek. Idź przeproś Kasię, że wzięłaś jej lalkę bez pytania i zapytaj, czy pozwoli ci się nią pobawić chwilę”."
No właśnie: "idź przeproś..." czy to nie jest zmuszanie dziecka do kłamstwa? Jeśli dziecko samo nie przeprasza, to czy możemy tego od niego wymagać? Czy nie wymagamy wtedy, żeby kłamało, żeby mówiło, coś czego nie czuje? Czy zmuszenie go do wypowiedzenia tego, naszym zdaneim MAGICZNEGO słowa spowoduje, że będzie mu przykro i będzie żałował swojego zachowania? No i czy to magiczne słowo nie staje się dla dziecka puste?
Dzieci zazwyczaj wiedzą, kiedy robią źle. Moim zdaniem ważne jest, żeby dzieciom mówić o skutkach, o tym, jak ktoś się poczuł, że kogoś bolało. Z czasem dziecko nauczy się samo idąc za naszym przykładem, kiedy będzie obserwować nas, jak my przepraszamy. Ot chciażby, kiedy na nie wpadniemy. Bo czegóż uczą dziecka słowa matki:"Plączesz mi się pod nogami" To była idealna sytuacja, kiedy mama mogła swojemu dziecku pokazać coś wspaniałego, ale niestety jej złość i zażenowanie wzięły górę nad tą sytuacją. A szkoda!