|
użytkownik portalu
|
|
Kiedy 6 lat temu mój partner powiedział mi, że mleko nie jest wcale zdrowe, pomyślałam „Oszalał! Co jak co, ale nie mleko!” Niestety, wielu z nas żyje tym skonstruowanym stereotypem, który coraz mocniej mija się z prawdą. Kiedy zaczęłam szukać informacji na ten temat, znajdowałam jedynie podejrzane strony internetowe, publikacje niszowych grup żywieniowych oraz wzmianki o alergiach. To mnie wcale nie przekonywało. Na szczęście dziś artykuły dotyczące procesu produkcji, jakości i właściwosci mleka są już szeroko dostępne i potwierdzają to, w co ja też nie chciałam uwierzyć – mleko wcale nie jest zdrowe.
Dlaczego to właśnie mleko krowie i wszystkie jego odmiany są tak mocno promowane przez firmy mleczarskie? Przede wszystkim łatwo się je otrzymuje, do tego hodowla krów jest relatywnie łatwa i bardzo, bardzo wydajna.
Krowa wytwarza mleko bogate w składniki potrzebne do szybkiego wzrostu małego cielaka: jej mleko ma dużo więcej białka (kazeiny) i minerałów do budowy masy mięśniowej a dużo mniej węglowodanów i tłuszczów nienasyconych do budowy mózgu niż ludzkie. Nasze dzieci bardzo dużo „inwestują”w rozwój mózgu, nie potrzebują, nie powinny, błyskawicznie przybierać na wadze. Dodatkowo, wraz z wiekiem, dzieciom zanika enzym trawiący mleko, więc zaczyna ono powodować coraz większe szkody. Zaakceptujmy fakt, że krowy nie nadają się do karmienia piersią ani naszych dzieci ani nas samych!
Nie dajmy się również przekonywać, że mleko i jego przetwory są najlepszym źródłem wapnia. W produktach pasteryzowanych wapń zmienia się w formę nieorganiczną, zmineralizowaną i jest bardzo trudno przyswajalny, szczególnie w kwaśbnym środowisku mleka. Potwierdzają to coraz liczniejsze badania: nie ma pozytywnej zależności między piciem mleka a zdrowymi kośćmi, wręcz odwrotnie! Dajmy lepiej szansę zielonym warzywom.
Co więcej, wychodzi na jaw, że to właśnie mleko krowie odpowiedzialne jest za cały szereg chorób, począwszy od alergii, przez infekcje migdałów i uszu, moczenie nocne, astmę, krwawienia jelitowe, kolkę oraz cukrzycę dziecięcą. U dorosłych z kolei są to bardziej choroby serca oraz zapalenie stawów, zapalenie zatok, nowotwory. Nie będę się dalej rozpisywać – zerknijcie w linki poniżej.
Tutaj jednak nasunęło mi się kolejne pytanie – Co takiego jest podobno w mleku kozim, że to ono zostało wylansowane jako lek na całe zło mleka krowiego? I czego takiego nie ma w mleku owczym, że jemu się nie udało? Po niezadługim kopaniu w internetowej kopalni wiedzy miałam już wszystkie odpowiedzi. Otóż mleko kozie jest dużo bardziej podobne do mleka ludzkiego niż krowie, a tymczasem mleko owcze nie. Okazuje się, że mleko kozie jest dużo łatwiej strawne i przyswajalne dzięki między innymi mniejszej zawartości (alergennego) białka – kazeiny i mniejszym kuleczkom tłuszczu. Ponadto ma więcej nienasyconych kwasów tłuszczowych. Ot co.
Nieprzekonanych pragnę zapewnić, że żadne mleko inne niż matczyne nie jest potrzebne w rozwoju naszych pociech. Mój synek był karmiony piersią do 7go miesiąca życia i tyle. Cała nasza rodzina je płatki, kaszki i owsianki na „mleku” ryżowym lub owsianym (nie sojowym). Tak samo robimy kakao, naleśniki, zabielamy zupy. Moje dzieci są super zdrowe.
Bardzo ciekawe artykuły:
http://www.eioba.pl /a/1tl0/pij-mleko-bedziesz-kaleka-biala-smierc
http://www.weganizm.com /mleko%20info.html
http://vegehut.pl /czy-mleko-krowie-jest-nam-potrzebne/
http://dziecisawazne.pl /10-powodow-dlaczego-nie-warto-pic-mleka/
http://prawdaxlxpl.wordpress.com /2011/05/05/mleczny-list-przeslanie-do-moich-pacjentow/
(musiałam dodać spację przed każdym pierwszym / w adresie, żeby zaakceptowało linki, trzeba je usunąć korzystając z linków)