Mojego dwa lata starszego brata, a potem mnie matka posłała rok wcześniej do szkoły. Tłumaczyła, że było to spowodowane naszym wzrostem (byliśmy zdecydowanie wyżsi niż nasi rówieśnicy) i prawidłowym, według niej, rozwojem umysłowym i emocjonalnym. Rozpoczęliśmy szkołę bez przygotowania "zerówkowego" - wtedy takich nie było. Sama młodszą córkę posłałam rok wcześniej do szkoły, czyli w wieku sześciu lat, prosto z przedszkola. Uważałam, że jest już dojrzała do szkoły. Przeszła badania w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Pani psycholog powiedziała mi, że trochę się waha, bo córka myliła się podczas głoskowania dłuższych wyrazów, a ja cieszyłam się, że córka w ogóle zrozumiała jej polecenie.
Na moim przykładzie chcę Ci pokazać, jak różne bywają motywy podjęcia decyzji o posłaniu dziecka do szkoły od sześciu lat. Najważniejsze jest nie to, czy zna literki.
Podstawą jest:
- jego rozwój społeczny i emocjonalny (czy gotowy jest na rozstanie z Tobą, jak radzi sobie w relacjach z rówieśnikami);
- rozwój ruchowy (czy nie ma deficytów rozwojowych);
- rozwój intelektualny (zasób słów, pamięć, uwaga, koncentracja).
Ty znasz swoje dziecko najlepiej. Żadne wyniki badań w PPP nie odpowiedzą na Twoje pytanie ani nie zapewnią dziecku sukcesu szkolnego. Nikt też nie da Ci pewności, że jak dziecko pójdzie do szkoły od lat sześciu czy siedmiu, to ten sukces osiągnie.