EKORODZICE.PL: Czy zagranicą realizuje się ciekawsze projekty niż w Polsce? Które bardziej inspirują? A.K.: U nas niestety wciąż mało jest takich miejsc, gdzie dzieci mogłyby się swobodnie bawić, używając swojej wyobraźni, zamiast gotowych rozwiązań. Naturalne place zabaw, jak również inne formy – przygodowe place zabaw, miejska centra przyrodnicze czy mini-farmy są powszechne w Niemczech i Wielkiej Brytanii. U nas za dobry plac zabaw uważa się taki, który ma certyfikowane zabawki i gumową nawierzchnię.
EKORODZICE.PL: Który projekt zagraniczny naturalnego placu zabaw podbił Pani serce?A.K.: Plac
zabaw w Berlinie. Spotkaliśmy go zupełnie przypadkowo podczas spaceru.
W zasadzie wygląda on zupełnie zwyczajnie – drewniane kładki, rzeźby,
domki, zjeżdżalnia. Urzekło mnie, w jaki sposób ukształtowany jest teren
. Jest on stosunkowo mały, ale mimo to udało się tam zmieścić pagórki z
mnóstwem zakamarków. U nas jednak pokutuje przekonanie, że dostępny
plac zabaw jest płaski. Kolejną rzeczą jest roślinność – jest jej
całkiem sporo, głównie są to bambusy, ale również kwitnące krzewy.
Urocze są również wszystkie elementy drewniane – nie są to zwyczajne
zabawki z katalogu. Ogromna, obrotowa makówka, wieloryb, łodzie, domki
na palach – to wszystko może stać się pretekstem do zabawy w bezludną
wyspę i wiele innych.
EKORODZICE.PL: Kiedy przyszedł impuls, aby wyjść poza „certyfikowane zabawki i gumową nawierzchnię”? A.K.: Festiwal Etnodizajnu zakładał ścisłą współpracę projektantów z muzeum. Każdy z nas dostał temat – hasło przewodnie, następnie miał zapoznać się ze zbiorami muzeum, literaturą. Dla nas szczególnie inspirujące okazały się nie tyle przedmioty, co pomysłowość dzieci wiejskich. Dawniej, gdy brakowało zabawek, dzieci same wymyślały różnego rodzaju gry, rysowały piaskiem, tworzyły szałasy, wspinały się na drzewa. Chcieliśmy stworzyć takie miejsce, w którym dzieci mają coś do powiedzenia, które nie jest gotowe. Pole zabaw (naszym hasłem przewodnim było: pole) złożone było z kolorowych „łanów” z piasku, ziemi i kory oraz wiklinowych witek nawiązujących do zboża. Dostępne tkaniny mogły być przywiązane do witek, przez co tworzyły ściany lub dach domku. Mogły również służyć jako kocyk. Na tkaninach naszyte były plansze do różnych gier. Luźne, dodatkowe kije służyły do budowy tipi lub jako wędki. Ceramiczne myszy używane były do pisania po piasku, jako pionki do gry lub mieszkańcy budowanych domków. Kilka prostych elementów mogło zostać wykorzystanych na tak różne sposoby.
fot. pracownia k.
fot. pracownia k.