Formalnie chusta kółkowa to jeden z rodzajów nosideł miękkich. Jedyne nosidło, które nadaje się dla dziecka od urodzenia. A jednak nazywane jest chustą, bo tworzy je pas tkaniny tkanej splotem skośnokrzyżowym (identycznej jak w chuście tkanej) długości około 2m, połączony z dwoma kółkami, najczęściej aluminiowymi, czasem z plastiku.
fot. Chusta kółkowa
Zwykle jest tak, że albo rodzic noszący szybko się do niej przekonuje i nie wyobraża sobie bez niej życia, albo wręcz na odwrót – zupełnie nie potrafi się z nią „dogadać”. Ja sama przekonałam się przy drugim dziecku – mając pod opieką dwójkę szkrabów z niedużą różnicą wieku, doceniłam szybkość wiązania. Ale o zaletach za chwilkę.
DLA KOGO I W JAKICH SYTUACJACH CHUSTA KÓŁKOWA?
Wiemy już mniej więcej, jak wygląda chusta kółkowa. Ale właściwie po co i dla kogo nadaje się ten wynalazek? Chusta kółkowa posłuży zarówno noworodkowi (pod warunkiem odwrócenia krawędzi), jak i starszakowi, który właśnie uczy się chodzić i podczas spaceru wielokrotnie jest potrzeba odpoczynku dla zmęczonych nóżek, ale równie często zapał do samodzielnej wędrówki. W obu przypadkach ważna jest łatwość i szybkość wkładania dziecka. Chusta kółkowa sprawdzi się u dziecka nerwowego, które trudno jest opanować. Dla maluszka ze wzmożonym napięciem mięśniowym. W tych przypadkach zdaje egzamin możliwość dociągania chusty na etapy. Chustę kółkową doceniają mamy świeżo po porodzie, kiedy zdarza się, że nie mamy siły na mocne dociąganie chusty tkanej – w dociąganiu kółkowej pomagają nam kółka, jest łatwiej. Czasem zdarza się, że rodzic, z którym się spotykam jest bardzo zestresowany albo ma słabe zdolności manualne – wtedy też łatwiej mu będzie opanować zakładanie chusty kółkowej niż tkanej.
W jakich sytuacjach chusta kółkowa wygrywa konkurencję z najbardziej wszechstronnym sprzętem do noszenia dzieci, jakim jest chusta tkana? Czasem polecam ją początkującym rodzicom, żeby mogli się oswoić z dzieckiem, lepiej je poznać będąc w bliskim kontakcie a jednocześnie nie stresować się wiązaniem 4m chusty. Jak już wspomniałam wyżej, kiedy malce uczą się samodzielnie chodzić – mają dużą motywację, ale słabe jeszcze nóżki – chusta kółkowa po wyjęciu z niej dziecka może zostać przewieszona przez korpus noszącego a w razie konieczności ponownego „zapakowania” dziecka, wystarczy uporządkować materiał na kółkach i już jest gotowa do akcji. Kiedy mieszkamy na 4. piętrze bez windy. Kiedy mamy pod opieką starszaka, którego trzeba odebrać ze szkoły czy przedszkola – podjeżdżamy samochodem (najczęściej nieco spóźnieni lub ledwo na czas), trzeba szybko wysiąść, zabrać malca i potem jakoś ogarnąć rzeczywistość w szatni – bywa trudno, ale z chustą kółkową nieco łatwiej. Kiedy nagle podczas robienia ciasta na naleśniki uświadamiamy sobie, że skończyła się mąka i trzeba szybko zrobić zakupy w pobliskim sklepie. Kiedy maluch wymaga kołysania, żeby zasnąć a przydałyby się wolne ręce. I we wszystkich innych sytuacjach, których nie wymieniłam, a których wspólnym mianownikiem jest pośpiech i krótki czas noszenia.
ZALETY I WADY CHUSTY KÓŁKOWEJ
Teraz możemy przejść do zalet i wad chusty kółkowej. O głównej zalecie już kilka razy wspomniałam – szybkość zakładania. Do tego dochodzi w miarę łatwa obsługa – nauka trwa krócej niż nauka wiązania chusty tkanej. Trzeba też wspomnieć o szybkości wyjmowania – czasem są sytuacje, w których musimy reagować natychmiast i ta właśnie chusta doskonale się sprawdza. W porównaniu do tak zwanej chusty kieszonki (pouch) jej przewagą jest to, że ma uniwersalny rozmiar, dopasowuje się do noszących o różnych gabarytach. A wady? Przede wszystkim obciążenie jednego ramienia noszącego. Dlatego pisałam wyżej o krótkim czasie noszenia. Im dziecko cięższe, tym ten czas krótszy. Nie podam oczywiście, że 45 minut i nie dłużej, bo to indywidualna sprawa, ale trzeba pamiętać o swoim kręgosłupie, który jeszcze nie raz nam się przyda! Na pewno chusta kółkowa nie nadaje się na długie spacery czy górskie wędrówki. Dodatkowo, jeśli nosimy dziecko na biodrze (nie tylko zresztą w chuście kółkowej), powinniśmy zmieniać biodro ze względu na to, że zawężamy pole widzenia dziecka – bywa to czasem problematyczne, bo najczęściej mamy swoje „ulubione biodro” i trudno nam zawiązać chustę na tym drugim.