Ekorodzice

Histeria dziecka w sklepie

Autor: Iwona Ludwinek 2010.12.08, 10:25

Jak reagować na histerię dziecka w sklepie? Ceny rosną, a zawartość pieniędzy w naszym portfelu wprost proporcjonalnie spada. Zbliżają  się święta, chciałybyśmy spędzić je jak najmilej, mając w głowie obraz rodem z amerykańskich filmów, czyli Ty, mąż, dzieci siedzący przy suto zastawionym stole, wokół cudownie świecące dekoracje, pod choinką pięknie zapakowane podarunki.

Niestety, zdajemy sobie sprawę, że potrawy, które będziemy spożywać same się nie zrobią, porządków też nikt za nas nie wykona, a i prezenty same się nie pojawią. Czasy beztroskiego wyczekiwania na Świętego Mikołaja dawno minęły, jednak….nie dla naszych dzieci.

Maluchy czekają na Boże Narodzenie z wielką radością, jednak głównie dlatego że wiedzą o tym, iż już niebawem pojawią się dla nich specjalnie naszykowane niespodzianki. To, że przede wszystkim z nimi kojarzą sobie święta, jest poniekąd naszą winą. Niejedna z nas zapewne, patrząc się na swoją krnąbrną pociechę, już od listopada powtarza: „a Mikołaj patrzy…”. Także w mediach, hipermarketach producenci mamią nas kolorowymi obietnicami, zapakowanymi w błyszczący papier. O ile my jesteśmy odporne, to nasze dziecko niekoniecznie. Jak mu wytłumaczyć, że nie stać nas na kolejny strzelający miecz ani na gadającą lalkę?

Najlepiej, jeśli przygotujemy je jeszcze przed pojawieniem się chociażby myśli o świętach, czyli już w momencie, kiedy pierwszy raz usłyszymy proszące zdanie: kup mi mamo… Najlepszą reakcją po takim zdarzeniu jest wytłumaczenie dziecku, że nie możemy brać wszystkiego ze sklepowych półek, co nam się żywnie podoba. Jednocześnie okażmy dziecku zrozumienie, że chciałoby właśnie tę wymarzoną zabawkę. Czasem się tak zdarza, że maluch niekoniecznie chce brać do domu konkretną rzecz, bardziej fascynuje się nią i dzieli się tym z mamą. To tak jak my, wchodząc do sklepu z samochodami, przychodzimy po malutkie, zgrabne autko, a przyglądamy się superszybkim wozom z szyberdachem, wzdychamy z żalem, po czym kupujemy to, po co naprawdę przyszłyśmy. Ostatnie, co chciałybyśmy usłyszeć, to zawiłe tłumaczenie: wiesz, że nie mamy pieniędzy, przestań się zajmować niepotrzebnymi rzeczami.

Prawdziwy problem zaczyna się w chwili, gdy dziecko bardzo głośno i dobitnie domaga się zabawki, na którą nas nie stać, albo której po prostu nie chcemy kupić. Na każdą próbę rozmowy reaguje złością, krzykiem.

1. Najgorsze, co możesz zrobić w tym momencie, to spełnić życzenie malca. Doskonale wiem, że w głowie rodzica rodzą się obawy, jak zostaną odebrani przez innych klientów sklepu. Przykro jest również patrzeć na swoje ukochane dziecię, jak męczy się płacząc i krztusząc w swej rozpaczy. Jeśli jednak pozwolisz, by spełnianie jego pragnień było wymuszane w ten sposób, narażasz pociechę na kolejne tego typu sytuacje stresowe. Gdybym ja odkryła, że poprzez uderzanie pięściami w ścianę i histeryczny szloch uzyskam od szefa podwyżkę, robiłabym to przynajmniej raz w miesiącu.

2. Jednak naszym zadaniem jest nauczenie malucha, co należy robić, jeśli o czymś się bardzo marzy, jak również pokazać, że na niektóre rzeczy trzeba zapracować bądź zwyczajnie cierpliwie poczekać. Nie przejmuj się więc tym, że dziecko robi nieprzyjemną scenę w markecie. Zignoruj to, a gdy maluch zobaczy, że takie zachowanie nie zdaje rezultatu, podda się.

3. Po powrocie do domu, koniecznie porozmawiaj z pociechą. Okaż zrozumienie, miłość. Pochwal ją, gdy przy następnych zakupach wymuszanie płaczem nie nastąpi.

4. Przed każdą wizytą w sklepie określ konkretne zasady, np. że dziś kupujecie same spożywcze produkty potrzebne na obiad bądź że będzie mogło wybrać sobie tylko jedną rzecz w określonej kwocie pieniężnej. 

5. W przypadku gdy jest ono już w wieku szkolnym, rewelacyjnym rozwiązaniem jest kieszonkowe, którego kwota jednak będzie się mieściła w swoistych normach. Dzięki temu młody nabywca będzie mógł sam rozporządzać swoimi pieniędzmi oraz nauczy się je szanować.

Niech wspólne zakupy będą radością, a nie dodatkowym, smutnym i stresującym obowiązkiem. Nie unikaj wspólnych wypraw po sprawunki, jednak nie pozwól, by to dziecko decydowało o tym, co masz kupić.


Autor artykułu:
mgr Iwona Ludwinek
nauczycielka w przedszkolu "Przyjaciele Żyrafy"
www.przedszkole.most.org.pl




Komentarzy: 2
{opis}
09.12.2010 13:58 - iwona
Rzeczywiście, może nie do końca trafnie użyłam tych słów. Miałam na myśli to, by odczekać chwile kryzysowe, czyli czas, kiedy dziecko jest targane emocjami. W momencie kiedy opadną, można spokojnie próbować zlapać kontakt z maluchem i wytłumaczyć, czemu nie możesz kupić zabawki.

Quizy

1001 pytań i odpowiedzi na kazdy temat. Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej zajrzyj tutaj.

 

 

Zobacz wszystkie »