Są świetnej jakości, renomowanych firm, wyglądają niemal jak nowe i kosztują przysłowiowe grosze. O co chodzi? W Krakowie przy ul. Dietla 50 działa pierwszy komis z odzieżą dla dzieci sprowadzaną od mam z Wielkiej Brytanii.
fot. „Markowy Ciuszek” - sklep z używaną odzieżą
W kąciku stolik z kredkami, nad drzwiami brytyjska flaga, na wieszakach równiutko powieszone ubrania… Wszystkie znanych firm: Next, H&M, Zara, Gap, Bench, Joseph Conrad. Koszulki kosztują od kilku do kilkunastu złotych, spodnie są trzy/cztery razy tańsze od standardowych cen, kurtki, sweterki, bluzy – na niektórych widnieją jeszcze metki. Tylko niska cena zdradza, że nie jesteśmy w zwyczajnym firmowym sklepie.
...bo „Markowy Ciuszek” to sklep z używaną odzieżą sprowadzaną prosto od angielskich mam. Ale to nie jest typowy sklep z używaną odzieżą. Nie spotkamy tu koszy pełnych starych, często brudnych, zniszczonych, spryskanych chemikaliami ubrań dla dzieci. Ich selekcją od początku do końca zajmuje się Katarzyna i Marek Kowal, właściciele sklepu, którzy przez siedem lat mieszkali w Anglii. Towar, który do nich dociera kontrolują od początku do końca. Mają bazę mam, od których zamawiają ubrania.
fot. „Markowy Ciuszek” - sklep z używaną odzieżą
– To kobiety, które mają po kilkoro dzieci, a ich status materialny pozwala kupować każdemu dziecku nowe ubrania. Dlatego odzież jest nieznoszona, niejednokrotnie nowa. Poza tym ubrania w Anglii są dużo tańsze niż w Polsce, więc tamtejsze dzieciaki mają ich bardzo dużo. Niezniszczonych, a nawet często nienoszonych, bo małe dzieci nie są ich w stanie fizycznie zniszczyć, a starsze do szkoły chodzą w mundurkach – wyjaśniają właściciele.