Mało tego - przebito mi pęcherz płodowy i podano mi oksytocynę w drugim okresie (trwał pół h), tłumacząc, że główka się nie wstawia i dziecko traci tętno. Teraz naprawdę nie wiem czy to była prawda, ale takie informacje w tak ważnym dla mnie momencie skutecznie podniosły mi adrenalinę...
Podsumowując, moja wiara w to, że w szpitalu można urodzić po ludzku, została poważnie zachwiana :(
A ja nie pamiętam żebym podpisywała jakąś zgodę na nacięcie krocza. Chyba, że to było gdzieś napisane ogólnie. Przynajmniej nikt mi nie zwracał na to uwagi.
A gdy lekarz mnie zszywał i poprosiłam (tak w formie żartu), żeby zrobił ładny szew, to powiedział, że i tak nikt mnie tam nie będzie ogladał. :(
1001 pytań i odpowiedzi na kazdy temat. Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej zajrzyj tutaj.