ania
(postów: 58)
Użytkownik portalu
2011.07.04 14:24
Moja mama kiedyś robiła nalewkę wieoowocową. W czasie, gdy pojawiały się sezonowe owoce wrzucała do wielkiego gąsiora( zakrywanego czystą gazą) kilogram owoców i pół kilograma cukru i tak aż do ostatnich owoców. U nas były to winogrona. A zaczynało się od truskawek, potem czereśnie, wiśnie, porzeczki czerwone, czarne i białe, agrest, maliny,gruszki,śliwki i na koniec winogrona jasne i ciemne, za każdym razem mieszając zawartość. Oczywiście owoce pestkowe były drylowane, tylko dodawała trochę pestek z wiśni, dla lepszego smaku. I to stało w chłodnym miejscu jeszcze miesiąc po dołożeniu winogron. Później zlewała sfermentowaną ciecz do butelek i mieszała ze spirytusem. Proporcje były indywidualne dla każdego, bo każdy lubi mniej lub bardziej mocne nalewki. Naleweczka poprawiałą nastrój, a była tak dobra, że aż mi leci ślinka na myśl o niej. Niestety mama ma teraz kłopoty ze zdrowiem i już nie robi naleweczki, a szkoda.