2011.08.25 21:44
Ja mam pięcioro rodzeństwa. Miałam 15 lat, moje siostry 16 i 13, a bracia bliźniacy 11, gdy urodziła się nasza najmłodsza siostra. Szczerze? Jedyne co zapamiętałam z tamtego okresu to ciągłe zajmowanie się nią, wciskanie mi wózka na spacerki, nocne wrzaski gdy próbowałam uczyć się do testów. Smutne. Do dziś jest mi przykro, że rodzice nie potrafili nas ,,oddzielić". Dziś siostra ma 20 lat. Miesiąc temu została mamą i przyznaję, że dopiero teraz załapałyśmy jakikolwiek kontakt. Wcześniej było raczej kiepsko, mieszkałyśmy razem może 4 lata, a ja byłam dla niej bardziej ciocią niż siostrą. Dlatego teraz, gdy sama mam dwie córki nie staram się na siłę angażować starszej w ,,pomoc". To często błąd wielu rodziców. Na przykład ostatnio podczas spaceru z Zuzą spotykam sąsiadkę (starsza panią, dobrze po sześćdziesiątce), która pyta:
-To pani się tak meczy i biega za dzieciakiem? A córkę ma pani starszą, to czemu ona nie lata za siostrą?
Szok po prostu. Czyli moja córka ma zostać darmową niańką na etacie? Czasem gdy spotykam takich ludzi to mam ochotę wygarnąć im prosto w twarz, co myślę o takich ,,metodach wychowawczych". A że sama byłam ,,odpowiedzialną, starszą siostrzyczką" to zrobię wszystko, żeby Ola za te 20 lat miała lepsze wspomnienia z okresu dorastania niż ja...