Gregona świetnie to wszystko ujęłaś!!! Sama bym chyba lepiej nie opisała swoich myśli. Fajnie też, że podjęłaś temat nacinania krocza, bo jestem przyzwyczajona, że to temat tabu. Nawet wśród moich koleżanek... Nie wiem, o co chodzi... A wracając do noworodka w domu, to moja rodzinka strasznie się ze mnie śmiała, że wiem więcej niż niejeden lekarz. Praktycznie codziennie połykałam jakąś książę. Czy mi to wyszło na dobre? Niekoniecznie;/ Teoria brutalnie zderzyła się z praktyką. Moje wyobrażenia na temat domowej idylli roztrzaskały się o nawał obowiązków. Nie byłam dzielna, miałam ataki paniki, że sobie nie poradzę. Dopadł mnie baby blues... Koszmar. Wiele kłopotów w tamtym okresie się nawarstwiło. Na szczęście moja mama i mąż bardzo mnie wspierali. Bez nich bym sobie nie poradziła. A otoczenie odbiera mnie jako osobę bardzo silną, której nic nie złamie. Sama też tak o sobie myślałam. A tu życie potrafi czasem nam zagrać na nosie. Noworodek w domu to nowa sytuacja, którą ja za bardzo wyidealizowałam.
Najwspanialsze i... najcięższe zarazem... Do tej pory brakuje mi snu... Szkoda, że nie można wyspać się na zapas!
1001 pytań i odpowiedzi na kazdy temat. Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej zajrzyj tutaj.