2011.08.09 14:19
Moja mała w pierwszych dobach życia wisiała na cyckach całą dobę... Dlatego też pierwsze dwa dni karmienia były bolesne (dodatkowo miałam wrażenie, że za płytko przystawiam), ale wyleczył mnie w kilka godzin olej kokosowy i dalej poszło gładko ;) Ale nie o tym.
Oczywiście część położnych w szpitalu mówiła, żeby dziecko ssało pierś, część radziła smoczek , podpierając się koncepcją, że pewne dzieci mają tak silny odruch ssący, że powinny mieć smoczek... Cóż, z bezradności raz próbowałam podać, ale dziecko były wręcz w szoku, bo nie wiedziało co to jest i zaczęła panicznie wrzeszczeć jak jej wsadziłam smoczek do buzi... Na tym się skończyło, a ja poczułam, że próbowałam dokonać przemocy na dziecku, wpychając jej do buzi coś, czego sobie nie życzy. Był to wynik mojej bezradności i przemęczenia.
Teraz widzę to wszystko inaczej. Nie wierzę, że pewne dzieci ot tak mają silny odruch ssący (choć ja ssałam palca tak długo, że wstyd się przyznać) i że potrzebują przedmiotu zastępczego... Dziecko potrzebuje bliskości mamy, szczególnie w pierwszych dobach życia...
Karmię piersią i choć Matylda ma dopiero miesiąc, ja już rozpoznaję kiedy jest głodna, a kiedy ssie, bo chce się poprzytulać, ma za dużo bodźców z otoczenia i w ten sposób się odcina, a nawet kiedy przy piersi pomaga sobie w zrobieniu kupy ;)))