monic dałabyś mi jakieś namiary do siebie, maila albo gg, bo mam parę pytań :)
To może choć po części podzielmy się tym, o co spytała mnie po części Paula, może jeszcze komuś się przyda :)
- jeśli wszystko przebiega zgodnie z planem, po cc wypisują do domu po 3 pełnych dobach
- co do pomocy przy dziecku - można (a nawet trzeba!) oczywiście dzwonić po położne. Ja miałam to szczęście że na sam początek trafił mi się prawdziwy anioł, więc o nic nie musiałam prosić, sama mi pomagała, zaglądała do dziecka, przewijała, pomagała mi wstać, proponowała leki przeciwbólowe. Potem już było gorzej - jak nie dzwoniłam, nie miałam pomocy, ale trzeba przyznać że jak zadzwoniłam to pomagano mi bez jakichś fochów, czasem nawet z uśmiechem
- mąż nie może uczestniczyć w cc, ale to raptem (przynajmniej u mnie tak było) trwało niecałe 50 minut, a potem już długo byliśmy wszyscy razem :)
- po cc dziecko ma się cały czas przy sobie (!). Paula martwiła się, czy nie zabiorą jej dziecka, a ja z kolei czekałam aż ją wezmą ;) Bo przed remontem przy cc zabierali dziecko na pierwszą noc, więc myślałam że tak będzie nadal i panicznie bałam się jak przetrwam te godziny, gdy trzeba leżeć nieruchomo. Ale okazało się że córeczka słodko spała, czasem się trochę pokrzywiła, ale praktycznie nie było mi potrzebne moje ciało do opieki nad nią, wystarczyła ręka do pogłaskania :)