2012.01.19 16:56
Ech, może trochę spłyciłam to do kwestii pieniężnej, ale to jest smutna prawda, że są kobiety, które muszą zrezygnować z porodu domowego właśnie z tego powodu.
Ja dziwię się, że jest u nas mała świadomość dotycząca porodów domowych. W internecie spotykam się z różnymi opiniami i kobiety piszą np. "kto po tym posprząta" ;) - to trochę przesunięcie środka ciężkości nie na to, co najważniejsze...
W każdym razie doświadczona położna słyszy nawet przez telefon jaki jest etap porodu i kiedy ma przyjechać do kobiety, potrafi rozpoznać po reakcjach kiedy ból kobiety zwiastuje jakieś problemy i wie kiedy ewentualnie trzeba udać się do szpitala... Naprawdę w ciąży bez powikłań większą szkodę mogą spowodować rutynowe działania szpitalne niż poród domowy.
Zresztą podsumowanie tego do czego prowadzi nieuzasadniona medykalizacja porodu pokazało Amnesty International, które uruchomiło w Urugwaju kampanię "Stop przemocy wobec kobiet w trakcie porodu": http://vimeo.com/33905912
Cóż, położnicy zwracają uwagę na to błędne koło już od ponad 40 lat, ale w szpitalach scenariusz niestety wciąż wygląda tak, że nie zachęca się kobiety do aktywności bądź wsadza się ją na fotel, co powoduje, że akcja porodowa hamuje (dziecko ma pod górkę, mówiąc ogólnie), więc podaje się syntetyczną oksytocynę, a skurcze po niej są gwałtowne, więc kobieta dostaje znieczulenie, dziecko robi się od niego ospałe i poród wciąż nie postępuje, więc w końcu cesarka, po której wmawia się kobiecie, że nie wykarmi piersią... Smutne to, dlatego jeśli ktokolwiek chce się ustrzec takiego scenariusza, to ja namawiam szczerze do porodu domowego, choć sama nie miałam szczęścia takiego przeżyć.