Witam
moja 3 letnia córeczka też musiała pożegnać swoją Kamcię (17 letnią sunię). Dla nas było to o tyle wszystko trudne do wytłumaczenia, że 2 miesiące wcześniej odeszła też Pra-Babcia mojej Córeczki, z którą byłyśmy obie bardzo związane i córcia bardzo często uczestniczyła we wszystkich czynnościach także pielęgnacyjnych przy Babci - leżącej już od roku. Gdy Odeszła babcia powiedzieliśmy, że poszła do nieba i jest tam szczęśliwa już i nie cierpi już i że umarła. Potem odeszła nasza sunia. Powtórzyliśmy naszej Córci, że też poszła do nieba - bo już była staruszką i chorowała. Zresztą Córeczka cudownie mi pomagała przy wszystkich czynnościach pielęgnacyjnych przy Kamci także. Starałam się, aby córeczka rozumiała, że starszym i chorym trzeba pomagać i ich leczyć i zmieniać opatrunki, podawać leki itd.
Dla mnie najważniejsze było, aby córcia nie była świadkiem trudnych scen, cierpienia i agonii suni. Na szczęście sunia odchodziła wcześnie rano, gdy moja Córka jeszcze spała, a gdy już wstała Kamcia była już w swojej "trumience" w bagażniku w samochodzie, a po śniadaniu pojechaliśmy ją wspólnie pochować na cmentarzyku dla zwierząt. Córeczka nie oglądała samego zakopywania Kamci, tylko już na usypanym grobku położyła kwiatuszki i zabawki dla Kamci. Teraz odwiedzamy nasze zwierzaczki, które "śpią" razem z Kamcią. Moja córeczka znała Kamcię w swoim życiu, ale wie też, że w niebie i na cmentarzyku są jeszcze inne nasze zwierzaczki, które wcześniej z nami były i które kochaliśmy. Nadal mamy 2 koty w domu, a u Babci pieska i kotka.
W chwili rozstania z Kamcią starałam się nie mówić zbyt dużo o tym wszystkim mojej Córeczce. Raczej starałam się przekazać informację, że każdy kiedyś idzie do nieba i tam jest już szczęśliwy i nie choruje i wszyscy się tam spotkamy. Córeczka kilka razy pytała co i jak po odejściu Kamci, zawsze uzyskując prawdziwą, lecz nie obszerną i niepotrzebnie przegadaną informację. Po kilku tygodniach Córeczka już to w pełni zaakceptowała. Czasem mówi, że tęskni za Kamcią. Zawsze wtedy mówię jej, że ja też i że ją rozumiem. Trochę sobie poopowiadamy, jaka Kamcia była dla nas kochana i jakim była naszym słodkim kochanym pieskiem i to pomaga. Czasem jeździmy do schroniska, aby wyprowadzić jakiegoś psiaka na spacer, gdyż tłumaczę Córci, że tam mieszkają takie zwierzątka, które się zgubiły lub które nie mają domu i trzeba im pomagać. Dlatego dokarmiamy je i zawozimy im koce i kołderki do spania.
Myślę, że za jakiś czas zdecydujemy się na kolejnego psiaczka - właśnie jakąś biedkę, która nie ma domu. To wystarcza, aby przekazać jej szacunek do zwierząt i wszystkich istot.
Zatem podsumowując. Zawsze mówcie swoim dzieciom prawdę o przemijaniu, w sposób dla nich możliwie zrozumiały. Nie ukrywajmy, że nam smutno, że tęsknimy za zwierzaczkiem. Nie przegadujmy niepotrzebnie, dziecku wystarczą proste wytłumaczenia i mówienie o uczuciach. Pozwólmy dziecku przeżyć żałobę, nie mówmy: nie martw się, a raczej: rozumiem Cię, ja też tęsknię za.... też mi smutno.... ona/on była/był taka/taki kochana/kochany.....
Resztę pokaże czas.
Współczuję i życzę Wam spokoju, a pieskowi spokojnego i bezbolesnego przejścia na drugą stronę tęczy .....pozdrawiam
Nasz wilczurek Szarik (przyjaciel i członek rodziny) dogorywa -Wkrótce planujemy go uśpić. Jak , to powiedzieć dzieciom, aby się nie smuciły? Może jakieś wskazówki, sprawdzone sposoby?
1001 pytań i odpowiedzi na kazdy temat. Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej zajrzyj tutaj.