2010.04.12 23:47
Z moich doświadczeń wynika, że trzeba zwracać uwagę na skład pieluszek. Producenci tradycyjnych pieluch jednorazowych bronią się rękami i nogami, aby wyjawić ich dokładny skład chemiczny. Zasłaniają się tajemnicą handlową, ale podkreślają, że ich produkty respektują normy. Prawda jest jednak taka, że w składzie tradycyjnych pieluch jednorazowych znaleźć można substancje, że włos się na głowie jeży – także i mnie – zdeklarowanej EkoMamie. Chodzi tu przede wszystkim o:
- poliakrylat sodu (tzw. superabsorbent , czyli niezwykle chłonny polimer), który w 1985r. został wycofany ze składu tamponów ze względu na powiązanie z syndromem szoku toksycznego (TSS);
- rakotwórczy benzol, odkryty w żelu absorbującym, który znajduje się w pieluchach jednorazowych, przez niemiecki Öko-Test w 1988r.;
- sztuczne substancje zapachowe, agresywnie działające na skórę niemowlęcia;
- furan i dioksyny, związki wysoko toksyczne znalezione w 1989r. w celulozie i w powłoczce pieluch jednorazowych (dioksyny są jedną z najbardziej rakotwórczych substancji znanych człowiekowi);
- tributylocyna (TBT), wykryta w tradycyjnych pieluchach jednorazowych przez organizację Greenpeace w 2000r., substancja niezwykle toksyczna nawet przy minimalnym stężeniu zarówno dla człowieka (powoduje zaburzenia systemu hormonalnego i odpornościowego), jak i dla środowiska naturalnego;
- toluen, etylobenzen i ksylen, związki organiczne z grupy węglowodorów aromatycznych, mogące wywoływać astmę.