Mi pomogła doświadczona położna i bardzo dokładne wypełnianie jej zaleceń.
Wydaje mi się, że warto zapisać się do szkoły rodzenia. No i popytać znajome, które już rodziły o szpital, o zwyczaje tam panujące. A - i dobrze jest się zapoznać ze swoimi prawami!
Ja skupiłam się przede wszystkim na oddechu. Oddychałam razem z meżem, spokojnie, miarowo, przy każdym skurczu wtulając się w jego ramiona. To pozwoliło mi odciać się (dosłownie) od otaczajacej rzeczywistości i skupić na kontrolowanym oddechu. Przed porodem wszyscy mówili: "pamiętaj o oddychaniu" a ja się śmiałam w duszy, bo jakże to moze być ważne..... ;) A jednak - dla mnie oddech i ciepło mojego męża było podstawą przetrwania skurczy, szczególnie tych pod koniec pierwszej fazy porodu. Przy skurczaj partych wyginałam się przy drabinkach na wszelkie możliwe sposoby, też starają się oddychać, choć tu juz było ciężej.
Raz spanikowałam, przestraszyłam się skurczu, który był "inny" niż do tej pory. Spowodowało to lawinową reakcję mojego organizmu - zaczęłam płakać, nie mogłam złapać oddechu, ból wydał mi się przez to nie do pokonania, dodatwkowo miałam wrażenie, że się przez tą moją panikę zaraz uduszę. Na to mój mąż spokojnym głosem przypomniał mi o oddechu i zaczął oddychać razem ze mną - po cichu, spokojnie, unosząc i opuszczając swoje ramiona, przez co ja miałam wrażenie, że oddycha mi się łatwiej - i pomogło!!!
Fajny też jest prysznic, pozwala się zrelaksować, zmienić otoczenie (wrażenie jakby się na chwilę wyszło z porodu np. do sklepu ;) ).
Każdy ma swoje sposoby, a które są najlepsze okazuje się w trakcie porodu.
Grunt to wiedzieć jak z nich korzystać i znaleźć takie miejsce, gdzie pozwolą to bez ograniczeń robić :)
1001 pytań i odpowiedzi na kazdy temat. Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej zajrzyj tutaj.