Ludzie naokoło są super, inaczej nie dałabym rady dociągnąć do tego momentu. Za logistykę przedszkolno- żłobkową, zakupy, rachunki i obiady odpowiada mąż. Sąsiadki przetrzymują dzieci zawsze kiedy mogą i zapewniają ratunek w każdej kryzysowej sytuacji. Babcia kilkaset kilometrów dalej, nawet na miejscu średnio daje sobie radę z trójką maluchów.
Problem tkwi we mnie i pracodawcy- ja wiem że nie zrozumie, bo jest w tych 90% społeczeństwa, którzy pracownice z 4 dzieci postrzegają jako patologię społeczną. Natomiast ja lubię swoje zawodowe wyzwania i kolegów z pokoju. Poczucie lojalności i obowiązku powoduje, że żal mi zostawiać ich z tym całym ambarasem. Choć wiem, że wcześniej czy później będę musiała, a z racji ochrony maleństwa powinnam jak najszybciej. Ale nie umiem sobie tego wytłumaczyć, a raczej zrealizować. I niezależnie od tego, że inni chodzą na zwolnienia z innych powodów, często błahych, chcę uniknąć "onizmu" i dostarczenia kolejnego argumentu do piętnowania wielodzietnych.
Rozumiem, że 4 ciąże przeżyłaś z tym samym pracodawcą? A teraz w drodze 5 dziecko? Jesli tak to pracodawca na pewno nie będzie miał Ci za złe:D
1001 pytań i odpowiedzi na kazdy temat. Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej zajrzyj tutaj.