2013.06.17 08:13
Jak ja Cię rozumiem. Nasze dzieci nie zawsze są niegrzeczne w na mszy, ale zawsze są sobą... nigdy nie braliśmy żadnych zabawek czy cukierków, aby odwrócić ich uwagę.Czasem poddajemy się i wychodzimy na dwór, ale zaznaczając, że jest to "kara" ;). "Trudno, nie możesz zostać w środku. Pewnym ułatwieniem są msze dziecięce, gdzie zazwyczaj nikomu nie przeszkadza, że nasze dzieci robią półmaraton w trakcie 40 minut. Najstarsza l7 siedzi przyzwoicie, ale śmiem twierdzić, że to nie kwestia wieku a charakteru. Najśredniejsza l5,5 jest wszędzie, czasami podejrzewam ją, że sprawdza listę obecności i cierpliwość uczestników. To co jej pomaga to możliwość obserwacji. Trudno, pozwalam jej siedzieć w pierwszej ławce, stać pod ołtarzem i obserwować co sie dzieje, chodzić za księdzem po kościele itd. Pomaga jej wiedza o tym, co się będzie zaraz działo. Na pewno też cenne jest to , że może aktywnie uczestniczyć. Piosenki, dialogowe kazania, taca, ziarenka itd. Najmłodsza l3,5 potrafi siedzieć lub/i przepychać się. Motywuje dzieci sąsiadów i znajomych do powrotu do rodziców, zajmując ich kolana i czuląc się do nich. Jeśli to nie działa to przychodzi ostatecznie do mnie żeby wzbudzić zazdrość brata. Ten zostawia wtedy wózek, kijek i klucze (najlepsze zabawki świata) i też walczy o mamine kolana. Generalnie, my rodzice stoimy przy wyjściu. Dzięki temu:
1. kontrolujemy, czy któreś nasze dziecko nie wybiera się na wycieczkę,
2. jest to dobry punkt spotkań, dla wszystkich przybiegających z hasłem "siku",
3. nie widzimy wszystkiego co dzieci robią, i dajemy swobodę działania katechetkom,
4. możemy się modlić
5. tylko pojedyncze sztuki siedzą nam na butach, rękach, głowie
Czasami dajemy sobie urlop i idziemy bez dzieci, ale coraz rzadziej bo 7 latek już podlega obowiązkowej mszy, i nie ukrywam, że metoda "odwracania motywacji" jest skuteczna i dzieci nie chcą za karę zostać w domu ;) "nie chcesz iść, trudno, twoja strata" "możesz iść, ale pamiętaj, jak się zachowujemy" "następnym razem cię nie wezmę"
a i odradzam metodę przed wyjściem "co możesz robić" u nas było tak: możesz chodzić, nie biegać, możesz szeptać nie krzyczeć, możesz śpiewać, ale nie kle kle boćbu itd i co pływać nie zabroniliśmy więc dziecko nie biegając, po cichu leżało przed ołtarzem i ćwiczyło kraula