sreberka
(postów: 16)
Użytkownik portalu
2010.12.04 22:53
Nikt nie przebije mojego partnera, ktory wychowal sie w domu, gdzie byla służ...jak to sie teraz ladnie mowi - pani do sprzatania i dla niego cos takiego jak sprzatanie w domu jakby...nieistnieje. Porzadek MA BYC, a juz jak...i kto...to go nie obchodzi. ( U Mamusi w koncu robil sie sam) On zreszta twierdzi, ze w ogole nie robi zadnego balaganu, wiec sprzatac nie musi :> Ledwie udaje mi sie go naklonic do wynoszenia raz w tygodniu smieci. Na szczescie u mnie w domu ojciec tez nic nie robil, wiec powiedzmy, ze podswiadomie jestem do tego przyzwyczajona. Poza tym lubie dbac o dom. Moją zmorą jest, podobnie jak u Rathri prasowanie. Bywa ze gora rzeczy lezy na kanapie przez tydzien, a ja po prostu nie moge sie zmobilizowac, zeby z tym walczyc. Niestety na mojego partnera nie mozna w tym liczyc, bo on uwaza, ze prasowanie jest niemeskie!
Czasem naprawde mam ochote zadzwonic do jego mamy i zasugerowac, ze skoro tak wychowala swojego jedynaka, ze palcem nie musiał kiwnac, to niech teraz oplaci nam pania do sprzatania...