Ciekawe ile razy słyszałyście to zdanie, bo ja od moich rodziców i znajomych wielokrotnie. Po tym co ostatnio przeszłam jestem na siebie zła, że słuchałam "ciotek dobrych rad". Czasem myślę, że niektóre moje znajome mówią to , bo uważają się za lepsze ode mnie. I co najgorsze ja też tak myślę ... Od czasu pamiętnej zdrady i wyprowadzki mojego męża z domu. (Nie mogłam z nim dłużej dzielić łóżka po akcji w biurze... )Są sytuacje, kiedy ja, bez mężczyzny, czuję się nie tylko gorsza, ale wręcz upokorzona. Bo doszło do tego, że przestałam być zapraszana, właśnie dlatego, że jestem sama...
Oj dobrze znam to zaściankowe myślenie. Jakby pił, ale pracował, to zawsze byłoby wytłumaczenie, że przecież zarabia. Jakby tłukł, to by było, że najpewniej miał powód... no a poza tym to Twój mąż i przysięgałaś mu miłość. Wydawało mi się, że obecnie tylko na filmach są "takie sceny", ale niestety. Najgorsze jest to, że to z niego zrobią teraz męczennika, a Ty będziesz tą najgorszą, bo przecież rozdzieliłaś go z dziećmi, a on najukochańszy tatuś, a że raz mu się zdarzyło na bok..itd. ludzie znajdą sobie na wszystko wytłumaczenie, moje pytanie - tylko po co. Żeby żyć dalej i grać? Bo boją się samotnej starości? To już lepiej psa sobie kupić, on przynajmniej nie ugryzie w rękę osoby która go karmi. Nie piszesz nic o swoich rodzicach - mam nadzieję, że w nich masz wsparcie. A znajomi...cóż, życie weryfikuje nasze przyjaźnie. Ja o pewien mało znaczący incydent straciłam najbardziej zaufaną przyjaciółkę i poszło o taką błahostkę, że aż wierzyć się nie chcę, że ta przyjaźń była tak powierzchowna. Na pewno boli zachowanie Twoich znajomych, ale prosić się o zrozumienie i uwagę, jeśli oni nie potrafią zrozumieć realiów jest mało sensowne. Już tak jest, że społeczeństwo boi się silnych kobiet - masz 2 dzieci, facet robi skok w bok, a Ty go wyrzucasz. Obserwując reakcję Twoich znajomych, zapewne oni by przeszli nad wszystkim do porządku dziennego. Wydaje mi się, że Ty ich trochę przerażasz samodzielnością, konsekwencją. Możliwe, że potrzebują czasu aby się z tym wszystkim oswoić. A Ty Agnieszko pamiętaj, że zrobiłaś dla siebie to co najlepsze. Miałaś na względzie także dobro dzieci. Nie poddawaj się namowom "dobrych ciotek", absolutnie nie daj sobie wmówić, że np. teraz "powinnaś iść go przeprosić i błagać by wrócił do domu, bo popełniłaś błąd". A znajomi, spójrz wokół na pewno znajdą się Tobie przychylni :)