Przeczytałam ostatnio książkę „Eco-Sex” Stefanie Weiss i czuję niesmak Spodziewałam się całkiem innego typu poradnika. Dostaliśmy go w prezencie ślubnym, ale nie miałam okazji wcześniej jakoś do lektury... Szczerze mówiąc, w życiu nie czytałam niczego bardziej niedorzecznego. Poleca w niej np.biodegradowalne prezerwatywy, które nie chronią przed chorobami przenoszonymi płciowo , albo pisze ze pisanie listów jest nie eko bo niszczymy papier, dawanie kwiatów nawet tych doniczkowe tez jest be, bo pochodzą, ze sztucznych hodowli... A co wy rozumiecie, przez pojecie ekoseks?
Mnie się wydaje, że seks eko to w ogole bez prezerwatywy:DD
1001 pytań i odpowiedzi na kazdy temat. Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej zajrzyj tutaj.