Rutyna w sensie pejoratywnym?
To bardzo ludzkie - dążenie do pewnej stałości (czyli właśnie rutyny), wtedy człowiek wie, czego się spodziewać;)
To bardzo ludzkie - dążenie do pewnej stałości (czyli właśnie rutyny), wtedy człowiek wie, czego się spodziewać;)
Podpisuję się pod tym stwierdzeniem. Pewna rutyna daje mi poczucie bezpieczeństwa, wiem na co mogę liczyć i zazwyczaj mi dobrze z tym. Czasem nawet pewne zmiany i „szaleństwa” (w pewnych sprawach) bardzo mnie drażnią.
My oboje jesteśmy raczej spokojnymi ludźmi i rutyna nam specjalnie nie przeszkadza. Ale lubimy czasem wyjść gdzieś bez dzieci, choćby na godzinkę lub dwie i po prostu pobyć sami. Moim zdaniem zresztą nawet z maluchami można zaszaleć i zrobić coś na co cześniej nigdy się nie odważyliśmy, np. we czwórkę wybrać się i poszaleć we wesołym miasteczku czy parku linowym .
Teraz wiem, że z tych zwykłych chwil, też trzeba umieć się cieszyć. Często o tym się zapomina, szczególnie będąc młodym rodzicem. -Co takiego wspaniałego jest w niedospaniu i zmęczeniu?- pyta się moja córka, której każe cieszyć się z każdej chwili gdy jest sam na sam z moją wnusią. Uwierzcie mi jest i to sporo, a docenia się to dopiero pod koniec życia i żałuje się, że tak słabo się ten czas wykorzystało, bo dzieci naprawdę szybko rosną...
Tylko, ze oboje również przed poznaniem się mielismy bardzo kolorowe życie (aż za bardzo się działo) i tę rutynę teraz doceniamy. Trafił swój na swego ;)
1001 pytań i odpowiedzi na kazdy temat. Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej zajrzyj tutaj.