Jestem eko od lat szkolnych. Zbierałam puszki, gdy tylko w sferze marzeń była myśl, że miasto postawi specjalne kosze przed blokiem. Niestety mój wybranek bycia eko się uczy... Plastik, papier itp. już się przyzwyczaił wrzucać do specjalnych kubłów u nas w domu. Ale ciągle ma problem z bateriami i wrzuca je do śmieci z niesegregowalnymi odpadami gdy tylko nie patrzę, jak dziecko! Chyba go to bawi. Jak myślicie, co powinnam zrobić?
Co innego jeśli robi się coś, bo nie zna się konsekwencji, a co innego jeśli robi się to świadomie...Rozumuję z tego, że ten Twój mąż to przekorna bestia... Jeśli "po dobroci" nie można go przekonać, to spróbowałabym metody szokowej...zapewne Twój mąż czasem raczy się jakimś "mocniejszym" trunkiem" niż zwykła woda, może dodatkowo ogląda wtedy mecz...podeszłabym i z premedytacją wrzuciłabym mu do owego trunku jedną baterię..."CO ROBISZ KOBIETO?!!!" odp. " Jak to co?! Pokazuję Ci w jaki sposób Ty załatwiasz środowisko" ;)