2011.08.08 20:19
Starsza córka urodziła się w czerwcu. Miała więc dwa latka, kiedy zaczęliśmy odpieluszkowanie. Razem z nią wybraliśmy nocnik, niestety egzamin zdał dopiero drugi. Pierwszy nocniczek miał pozytywkę i gdy dziecko z niego korzystało wygrywał wesołą melodyjkę. Olka szybko jednak odkryła, że ,,piośeńka" gra też, gdy do środka wrzuci misia. I nici z nauki siusiania. Później kupiliśmy zwyczajny nocnik, różowy i mały nocniczek dla jej lalki. Pierwszy dzień- 8 ,,niespodzianek" w pieluszce. Myślałam, że padnę na zawał, ale było już coraz lepiej. W końcu udało nam się ,,dobiec" do nocniczka. Niewysławiona ulga, że nie będę już musiała prać ani jednej pieluchy :) Młodsza córeczka ma półtora roku, więc mamy jeszcze trochę czasu. Sadzam ją już jednak na nocniczku zawsze rano, po jej drzemce w ciągu dnia, czasem częściej. Nieraz potrafi sobie siedzieć pół godziny bez efektu, a potem wstaje i zanim zdążę ubrać jej pieluszkę zostawia na dywanie mokrą plamkę... No cóż, kiedyś musi być ten pierwszy raz...