2012.04.04 19:20
No mi niestety też się zdarzyło i to nie tylko słodycze, ale i chipsy, itp. Jak Franuś był mniejszy i nie znał w ogóle smaku słodyczy to było ok, nie wiedział co to więc jakoś dało się zawsze z tego wybrnąć, mówiąc po prostu, że moje dziecko tego nie jada, a życzliwi rezygnowali widząc, że dziecko nie okazuje entuzjazmu. No, ale później już było gorzej, czasami daje synkowi coś słodkiego, ale staram się, aby nie było tego dużo. Sama przestałam jeść różne świństwa, żeby mały też nie chciał. Ale najgorzej jest jak pojawia się moja mama, obcej osobie powie się nie i już i człowiek pójdzie w swoją stronę i po kłopocie, a tu niestety jest trudniej. Na nic me tłumaczenia, że dziecko nie może jeść tak dużo słodkości, a szczególnie przed posiłkiem, bo potem to już nici z obiadu, że jest to niezdrowe, itd. Fakt że dziecko się cieszy jak dostaje coś słodkiego, na dłuższą metę tylko mu szkodzi, też nie dotarło. Ale jak juz moja mam dała mu do napicia coli to coś we mnie pękło, widząc moje wkurzenie tłumaczyła, że to tylko łyczek, że przecież mu nie zaszkodzi i że wszystkiego powinien spróbować. Odpowiedziałam krótko, że może od razu da mu do spróbowania kokainy skoro wszystkiego powinien spróbować! Wiem, że było to brutalne, ale przynajmniej od tamtej pory mam spokój i mama zawsze pyta czy Franek może zjeść coś niedozwolonego :-)