Oj, ze słodyczami ciężko bywa. Zwłaszcza, ze parę razy zdarzyła mi się taka sytuacja, że odmówiłam czekoladki, a gdy sie odwróciłam, powędrowała ona do buzi dziecka, bo do kogoś najwyraźniej nie dotarło, że sobie tego nie życzę. I co wtedy? Przecież nie będę małej tego z buzi wyciągać. Parę razy usłyszałam, że jestem wyrodną matką, ale przestałam się juz tym przejmować. Później stosowałam trik typu ,,Dziękuję bardzo, to miło z twojej strony, ale mała właśnie jadła obiad, zostawię jej na później". Nie działało zawsze. Po tym, jak ostatni raz przyszłam po córkę, która była na parę godzin u cioci i dowiedziałam sie, ze zjadła 2 Miliwaye, oznajmiłam wszem i wobec, że u Zuzy wykryto alergię na orzechy (akurat miała wtedy straszną wysypkę do łyżeczce miodu od babci...). A że niemal na każdym batonie można przeczytać, że ,,moze zawierac śladowe ilości orzechów", problem sam sie sprytnie rozwiązał :)
Z zasady odmawiam stanowczo, nawet nie tłumacze się alergia tylko tym, ze cukier to biała śmierć i wtedy taki częstujący robi wielkie oczy i jest mu głupio, czasami nie odmawiam, ale to bardzo rzadko bo akurat sytuacja jest taka niezręczna, ze szkoda mi osoby częstującej np. dla 96 letniej babci nie wytłumaczę tego, cukierek biorę, ale chowamy go na „później”, którego to „później” już nie ma ;)
Mam dwuletnią córkę i też ograniczam jej słodycze. Nie ma alergii, ale jestem sceptyczna co do składu, jaki mają obecne wynalazki. Zresztą to i tak głównie cukier.
Ja niestety nie umiem odmówić, gdy ktoś ją częstuje. A ona sięga bardzo chętnie. Najbardziej denerwują mnie ludzie, którzy widząc, że jej smakuje, to podpychają kolejnego chipsa i czy wafelka. Przecież sami też nie jedzą bez umiaru. Zdecydowanie brak mi asertywności.
1001 pytań i odpowiedzi na kazdy temat. Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej zajrzyj tutaj.