Nie wiem skąd w dziecku bierze się agresja, skoro nikt jej ani nie bije, ani nie gryzie. Też oczywiście trzymamy ją na siłę, gdy sytuacja tego wymaga. Niestety nasze tłumaczenia nic nie dają. Jakby nas w ogóle nie słuchała.
W domu to samo. Zaczęła wchodzić na meble i boimy się, żeby nie spadła. Już nie wiem co robić?
Ubiegłaś mnie, bo właśnie miałam zakladać ten sam temat :) Moja córeczka wprawdzie 2 lata skończyła w listopadzie, ale chyba nadal mamy ,,bunt dwu i pół latka". Tak naprawdę jedyny sposób jaki istnieje to: przeczekać. A poza tym:
-Zawsze staram się unikać supermarketów, dużych galerii pełnych pokus nie tylko w postaci batoników, ale też pociągów ,,na pieniążki", w których moje dziecko mogłoby siedzieć cały dzień, a ja bym zbankrutowała. Na ulicy ZAWSZE idziemy za rękę i nie ma uproś, kilka dni konsekwentnych zakazów i Zuzia przestała się wyrywać. Za to gdy jesteśmy np. w parku, a ona z całej siły krzyczy i chce biec naprzód, puszczam ją. Sama idę powoli z tyłu i dyskretnie obserwuję. Co jakis czas odwraca się do tyłu i sprawdza, czy ją gonię, ale zaraz szybko wraca i sama chwyta moja dłoń. Oczywiście ten sposób można stosować tylko w ogrodzonych i w 100%-owo bezpiecznych dla dziecka miejscach.
-Ciekawą sprawą bywa też jedzenie. Pozwalam jeść samemu, nawet jesli oznacza to połowę posiłku na podłodze. Teraz po takim treningu Zuzia nie potrzebuje nawet śliniaka :) Usunęliśmy obrusy, a ściany w kuchni są pomalowane farbami, które mozna latwo wyczyścić. Mała nie chce jeść? Nie zmuszam jej. Ale nastepny posiłek dopiero o ustalonej porze, a do picia woda.
-Przy ubieraniu rezygnuję z ciuszków ze skomplikowanymi zapięciami, guziczkami czy sznurówkami. Zawsze daję jej do wyboru dwie koszulki czy spódniczki. Opowiadam, ze np. teraz idziemy na plac zabaw, więc trzeba sie ubrać. Przy kapieli śpiewam piosenki typu ,,Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda" i staram się zamienić ją w zabawę.
Poza tym staram nie unosić się gniewem i zaakceptować ten okres jako cos normalnego. I cieszyć się, ze mimo wszystko dziecko staje się coraz bardziej samodzielne.
Trochę mnie uspokoiłyście. Znam to pojęcie o "buncie dwulatka" i rzeczywiście moja Mała jest ciągle na NIE. Właściwie to ona przwie jeszcze nie mówi, ale NIE zawsze powtarza po trzykroć.
Na szczęście jeśli chodzi o jedzenie i mycie, to nie ma większych problemów.
Najgorsze jest jednak robienie zakupów. Leci jak opętana, choć ostatnio znów pozwala wkładać się do wózka zakupowego, więc go bierzemy, choś zakupy miały być małe.
Muszę poćwiczyć to chodzenia za rękę. Bo przeważnie jak się nam wyrywa, to poddajemy się i bierzemy ją na siłę na ręce.
Lilify moja Mała też nic prawie nie mówi, a rozumie tylko to co jej na rękę. Jak mówię jej czego nie wolno, to zdaje się w ogóle tego nie słyszy.
Widzę, że problem ze zdyscyplinowaniem dwulatka ma większość z nas. Trochę mnie to dziwi, bo jak jestem na placu zabaw, to inne dzieci w jej wieku bawią się spokojniej, tylko ona lata jak szalona z jednego miejsca na drugie. Nawet niektóre mamy podziwiały lub litowały się nade mną, jak ja sobie z nią radzę.
u nas buntnaszej obecnej 2,5 latki dotyczy głóqnie "mamo czekaj". Nawet nie wiecie jakie to irytujące kiedy tak jak dziś zbieram wózek z noworodkiem i dwa rowerki pod pachą, starsza dwójka czeka już ze sprzętem pod blokiem, a ten mały osiołek upiera się, że nie moge jej wyprzedzić i zostawić sprzętu w piwnicy, mam iść za nią . Powolutku, choć ręce mi odmawiają posłuszeństwa. Włącza więc syrenę i pozostaje liczyć na cierpliwość sąsiadów i przechodniów - moja już dawno uciekła.
na poiesznie historia autentyczna
mama stoi i nabiera oddech nad wyjącą dwulatką. nadgorliwa pani komentuje: da jej pani w końcu to co chce i niech przestanie się drzeć.
a wie pani co ona chce? wykopała dołek i chce go zabrać do domu.
1001 pytań i odpowiedzi na kazdy temat. Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej zajrzyj tutaj.