2011.07.07 09:23
Niestety, faceci już tacy są, że rzadko zdarza się, żeby któryś miał pociąg do ,,tacierzyństwa". Mój mąż wraca z pracy ok 18.00 i do tej pory jestem z córeczka w domu sama, teraz starsza ma wakacje to roche pomaga, ale w roku szkolnym praktycznie od 7 do 15 dom jest pusty. Jeśli można wyjść na spacer albo gdzieś się przejść to da się przeżyć, ale po kilkunastu godzinach w czterech ścianach jestem naprawdę wykończona. Ja rozumiem, że mąż jest zmęczony, ale czy to naprawdę takie wielkie poświęcenie pobawić się pół godziny z dzieckiem? A on się rozłoży przed telewizorem (który najchętniej bym wywaliła z domu, bo sama praktycznie nic nie oglądam). Na dodatek ciągle mu coś nie pasuje: a to że podłoga brudna albo on nie może odpocząć tylko musi słuchać wrzasków dziecka, i że moja ,,praca" to niby żadne obowiązki. Ciekawe, bo kiedy został z Zuzą na 4 godziny to dom wyglądał jakby tornado przeszło i zahaczyło o męża :)