2011.10.24 13:24
Czytałam to całe W głębi kontinuum Jean Liedloff. Zacytuję może fragment o tym jak wg pani Jean czuje się dziecko w łóżeczku:
Budzi się wśród
nieprzytomnej grozy ciszy i bezruchu. Krzyczy. Od stóp do głów pełne
jest palącej tęsknoty, z niecierpliwości nie do zniesienia. Z trudem
łapie powietrze i krzyczy, aż pulsuje mu głowa pełna zgiełku. Krzyczy aż
do bólu piersi, aż jego krtań staje się raną. Nie może już dłużej
znieść tego bólu, szlochanie staje się słabsze i cichnie. Dziecko
nasłuchuje. Otwiera i zaciska piąstki. Przekręca główkę z boku na bok.
Nic nie pomaga. To nie do zniesienia. Znowu zaczyna płakać, ale dla
nadwerężonej krtani to za dużo, szybko przestaje. Usztywnia
zmaltretowane, stęsknione ciało [...] macha rączkami i wierzga...
Książka choć nazwana biblia rodzicielstwa
bliskości, nie jest dla mnie do końca przekonująca. Język jest zbyt egzaltowany, a przez swoje dygresje cały sens rb zostaje przedstawiony jak cos egzotycznego... Autorka opisuje jakieś plemię, a my żyjemy w
XXI wieku… Wydaje mi się, że nie jest to adekwatne do naszych warunków. Tak
naprawdę nie wiadomo, co wpływa na to, że indiańskie dzieci wyrastają na
dowartościowanych, odpowiedzialnych i radosnych ludzi. Przypuszczam, że wiele czynników
wpływa, a nie tylko to gdzie śpią rodzice. Nie pisze żeby w ogóle z dzieckiem
nie spać, ale chodzi o to żeby nie przesadzać z tym, w końcu trzeba je oduczyć,
bo nie będziecie spały z nim do 18 roku życia, chociaż znam przypadek, że matka
śpi z 12 letnią dziewczynką, a ojciec jeździ pod byle pretekstem do Gdańska, na drugi
koniec Polski wiadomo po co.