A my sie wykłócamy o porządek - a raczej o jego brak;)
Szału dostaję, gdy wchodze do kuchni, a tu WSZYSTKIE szafki i szuflady są otwarte, bo mój facet coś robił w kuchni albo czegoś szukał....Naprawdę tego nie rozumiem - czy tak trudno zamknąć je potem?
Tak samo jest z odstawianiem rzeczy na miejsce - to jest coś, co przekracza męską percepcję??
O branie nieswoich (tzn. moich!) rzeczy też miewamy kłótnie - nienawidzę, gdy grzebie w moich rzeczach i gdy bierze je bez mojego pozwolenia.
Heh, dziś awantura z cyklu gdzie moje skarpetki...oczywiście u mnie w szufladzie tylko pojedyncze pary, bo przy zbieraniu z suszarki do bielizny trudno małżonkowi zwinąć je razem...rezultat ja się wpieniam, że nie mam skarpet, on na to, że włożył i muszą być, po czym wyciąga je ze swojej szuflady...ręce opadają. A kuchnia to temat tabu - kiedy ON gotuje wszystkie przyrządy, urządzenia, garnki, talerze i cokolwiek się znajduje w JEGO zasięgu jest użyte...stosy brudnych garów, jedzenie smaczne, ale...tyyyle zmywania.