U mnie mój mąż też nic nie gotował.
Jednak wszystko się zmieniło, gdy zaszłam w ciąże. Miałam straszne mdłości, a wszystkie zapachy odczuwałam tak mocno, że nawet nie mogłam zblizyć się do garnka. I tak z tych powodów przestałam prawie gotować.
A mój mąż trochę zaczął. Zaczęło się najpierw od robienia dla mnie kanapek dopracy, abym jednak coś jadła. A później przeszedł do obiadów.
Nauczył się robić pomidorową, ogórkową, mielone, piekł kurczaki i w końcu nawet zaczął robić naszą ulubioną pizzę. Gdzie wcześniej twierdził, że on nie da rady.
A teraz, gdy ja siedzę w domu, to ja gotuję dla męża wracającego z pracy, ale gdy nadchodzi weekend lub ma kilka dni wolnego, to role się zamieniają.
Czyli wychodzi na to, że większość facetów potrzebuje jakiegoś wstrząsu lub bodźca, żeby zacząć działać :) Poza tym trzeba ich chwalić, chwalić i jeszcze raz chwalić, bo coś mało wierzą we własne siły.
Mój mąż do tej pory, chociaż już gotuje w sumie całkiem nieźle, za cokolwiek by się zabierał zawsze narzeka, że na pewno się przypali, niedopiecze albo nie będzie smaczne. A zawyczaj okazuje się, że przygotowane przez niego danie jest pyszne. Zresztą moim zdaniem wszystko smakuje lepiej, jesli wiesz, że ugotuje i posprząta po obiedzie ktoś inny ;)
Daszka, a zapytaj męża, dlaczego gotujący faceci to pijacy?:DDD
I złodzieje, wiadomo przecież, że każdy pijak to złodziej:)
O złodziejach nic nie mówił ;)
Ale powiem wam, ze ja w swojej świadomosci nie mam znaku równosci między pijakiem i złodziejem. Pijak kojarzy mi się raczej z osobą niesolidną, nieodpowiedzialną lub agresywną.
I złodzieje, wiadomo przecież, że każdy pijak to złodziej:)
Ja też uwielbiam cytować "Misia". Pozdrówka.
1001 pytań i odpowiedzi na kazdy temat. Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej zajrzyj tutaj.