Ekorodzice

choroba-na-smierc (postów: 310) Użytkownik portalu
44 punktów
2011.07.04 06:49
Jestem 5 dni po terminie i radosne oczekiwanie zaczyna przeradzać się w nerwową atmosferę... Martwi mnie tylko i wyłącznie konieczność wywoływania porodu.
Chciałam rodzić w domu, ale się nie zakwalifikowałam - to było dla mnie trudne do zaakceptowania i wciąż obawiam się o to, na jaki personel trafię w szpitalu (bo oczywiście chcę być traktowana z szacunkiem, a z moich doświadczeń niestety wynika, że o samo to w placówkach służby zdrowia trudno).
Czekałam na poród bez lęku, a teraz zaczynam się niecierpliwić, co na pewno niczemu nie sprzyja. Piszę, bo to dla mnie trudna emocjonalnie sytuacja. Oczywiście cała rodzina i znajomi czekają razem ze mną, ale trudno im zrozumieć, że dostaję dziennie z 10 telefonów z pytaniem czy urodziłam i zupełnie nie stanowi to dla mnie wsparcia ;/
Moja ginekolog powiedziała, że trzy dni po terminie mam spakowana jechać do szpitala!!! Takie standardy są dla mnie nie do przyjęcia... Sama urodziłam się naturalnie 14 dni po terminie, więc nie martwię się, że z dzieckiem może być coś nie tak - boję się tylko medykalizacji porodu, której chciałam uniknąć. Moja położna z kolei mówi, że do 10 lipca czekamy, a później ewentualnie trzeba coś będzie zdecydować... Jak to było u was? Bardzo chciałabym usłyszeć, że da się urodzić w 41 lub 42 tc. bez wywoływania ;)
mamalka (postów: 185) Użytkownik portalu
23 punktów
2011.07.04 08:57
Ja urodziłam w 42 tygodniu i to na ostatni dzwonek. Była to niedziela 0.35 w nocy i gdyby nie to w poniedziałek mialam miec decyzje od ordynatora o prowokacji podanej.
Niestety jestm w opinii, ze po terminie to KONIECZNOSC jest monitorowania dziecka i ciazy. wody plodowe tzw przeterminowane moga zle robic dzidziusiowi stad wynokuje sie u spoznialskich badanie oct, czyli blogostan macicy i jak to tam teraz wyglada wszystko gdy jest ciasno i na swiat sie dziecko nie spieszy. ponadto ktg, ktore bada tetno malca i moze wyczuc skurcze drobne, ktorych ty czasem nie czujesz. Ale fakt, ze to zalezy od szpitala w jakim sie znajdziesz i milej oczekiwac w atmosferze przyjaznej. Ja mialam srednio przyjazna, wrecz nieciekawa ale i tak pewniej czulam sie u zrodla i fakt,ze nawet jesli z niechecia wielka ale jesli ktos mogl stwierdzic, ze dzidzius sie tam jeszcze dobrze czuje uspokajala mnie. A po terminie wiekszosc rodzi wiec sie nie martw !!! Ale radzilabym w 41 tygodniu juz byc w placowce zdrowia mimo wszystko dla dobra maluszka.
inzynierka (postów: 218) Użytkownik portalu
43 punktów
2011.07.04 09:06
Bardzo Cię rozumiem. Pierwszy raz urodziłam 3 dni po terminie, drugi raz było już gorzej termin z obliczeń 1 grudnia, z usg  18 listopada, więc od 15 listopada siedziałam na walizkach, od 8 grudnia na oddziale - urodziłam 15 grudnia. trzeci raz termin 30 październik, na oddziale od 8 listopada urodziłam 17 listopada.
Do histerii doprowadzały mnie komentarze: "A Ty jeszcze w domu? Jeszcze nie urodziłaś? Zrób coś?" niby co- skoczyć przez okno? Wskazówka- kontrolne ktg nie zaszkodzi- najlepiej jakbyś dogadała sie, żeby robić co najmniej co dwa dni i wracać do domu. W domu znacznie szybciej osiągniesz spokój i wypoczniesz bardziej. Nie odbieraj telefonów, które wiesz, że cie zdenerwują. Inaczej e końcu będziesz się tłumaczyć, że na prawde nie urodziłaś i nie chowasz sie w domu przed ludźmi od dwóch tygodni. Jeśli nie będzie innych niż "po terminie" zaleceń do pójścia do szpitala nie daj się. Oczywiście to Twoja decyzja, ale ja niemiło wspominam bezczynne leżenie na niewygodnym łóżku i późniejsze testy oksytocynowe oraz komentarze "na pewno się pani przeliczyła z tym terminem". W domu znacznie łatwiej było mi tosować "naturalne przyśpieszacze" typu, mycie okien , podłóg, czopki glicerynowe, romantyczne wieczory z mężem, masaże sutków (w seriach po 20 minut pod prysznicem, kilka razy dziennie, na zasadzie mocnego wyciągania i tarmoszenia) oraz mocne przysiady pod prysznicem i skoki na piłce.
TRZYMAM KCIUKI!!!
a co do Twojego ostatniego akapitu, w żadnym moim przypadku nie pomogła bezposrednio sztuczna oksytocyna, w sensie, że poróbd nie był nia bezpośrednio wywołany. Za drugim razem, miałam wyznaczony już zabeg, żeby nie wkraczać w 44 tydzień. I mój oporniak zapukał jakby na przekór podczas przygotowań do zabiegu. Za trzecim razem pomogły masaże szyjki (nic przyjemnego, ale przyjemniejsze i skuteczniejsze niż sztuczna oksytocyna w moim wypadku. Uwaga, żadne z moich dzieci, nie miało żadnych oznak tzw "przenoszenia". ponadto zarówno za drugim jak i trzecim razem łożysko było świeże, wody czyste i w dużej objętości. Widocznie ten typ tak ma. Mam wrażenie, ze kwestie przenoszenia sa znacznie mniej opisane niż kwestie wcześniactwa m.in. dlatgo, ze lekarze nagminnie wpisują w dokumenty max 42 tydzień ciąży. Mi tak wpisano za każdym razem, a obok dziewczyna, która urodziła w 44 tyg też miała wpisane 42 tydz z komentarzem słownym "no przecież nie jest Pani słonicą i nikt nie uwierzyłby". Denerwuje mnie też stwierdzenie "to normalne, że termin jest ruchomy i dwa tygodnie po terminie to żadna anomalia- to w takim razie po co każą kłaść sie na oddział, albo dwa tygodnie przed terminem brać urlop macierzyński???? Ja w ten sposób w obu przypadkach traciłabym miesiąc macierzyńskiego gdybym nie pokombinowała ze zwolnieniem od lekarza rodzinnego.
Ostatnia zmiana: 2011.07.04 09:07
www.inzynierka.pl
inzynierka (postów: 218) Użytkownik portalu
43 punktów
2011.07.04 09:15
Choróbko, mam jeszcze dla Ciebie artykulik z serii kiedy wyczekiwałam http://www.inzynierka.pl/inzynierka/?p=606 życzę spokoju, jak najmniej ponaglających telefonów i szybkiego radosnego zaskoczenia.
www.inzynierka.pl
choroba-na-smierc (postów: 310) Użytkownik portalu
44 punktów
2011.07.04 12:47
Inżynierka, Ty miałaś jakieś ekstremalnie długie ciąże ;P Artykuł już kiedyś czytałam i jak mnie dopada bezsenność, to robię na sobie różne zabiegi i depilacje ;>
Cały czas jestem pod kontrolą położnej, jeżdżę na KTG i badanie. Zrezygnowałam już z wizyt u ginekologa, skoro dla niej trzy dni po terminie trzeba być na patologii, ale w każdej chwili mogę liczyć na lekarza w szpitalu. Z badań wynika, że szyjka się przygotowuje, jest miękka etc., ale widocznie bardzo wolno to przebiega, a ja nie czuję zupełnie nic, żadnych skurczów...
Niestety moje naturalne "przyspieszacze" póki co nie działają ;))) A mój luby jak mnie widzi robiącą przysiady, krążenia biodrami czy masującą sutki, to już przewraca oczami i się śmieje. Spacery coraz dłuższe, staram się męczyć i nic... Z drugiej strony boję się za bardzo kombinować (myślałam np. o zrobieniu lewatywy, ale się wstrzymałam), bo chyba wpędziłoby mnie to w poczucie winy.
Także jeszcze poczekam. Zaraz jadę do położnej na KTG - może się dowiem o czymś, czego sama nie czuję ;)
Naturalne kosmetyki www.gaj-oliwny.pl: mydło aleppo, czarne mydło savon noir, masło shea, olejek migdałowy, olej nigella i cała reszta dóbr.
inzynierka (postów: 218) Użytkownik portalu
43 punktów
2011.07.04 13:18
Oj tak, co ja się naczekałam. Pokora, pokora i jeszcze raz pokora. Za drugim razem jak mi w pewnym momencie położna powiedziała, że  każda ciąża kończy się porodem to dostałam olśnienia. Bo ja już na prawdę zaczęłam wątpić, ze to się kiedyś skończy. Jak mi lekarz wmawiał, że na pewno się pomyliłam, to tylko po to żeby nie wybuchnąć z maratonem pretensji nie wytknęłam mu, że wiem dokładnie co do dnia kiedy powołaliśmy naszą kruszynę do życia, przecież nie wyszedł by mi test jak nie byłam w ciąży, nie mogłam mieć na usg 6 tyg płodu nie będąc w ciąży itd. Tych którzy dzwonili z pytaniem czemu się nie chwalimy, co się urodziło byłam gotowa zastrzelić przez telefon. Nawet moja mama na której wymusiłam już po terminie, żeby przyjechała zająć się swoją starszą wnuczką na czas naszego porodu chciała wracać do siebie twierdząc, że to tak długo trwa, że lepiej przyjedzie jak my się zdecydujemy rodzić. masakra. Sama doktor wysyłała mnie na nocki do domu, "żebym coś zrobiła". Ale moje dzieci miały za dobrze, dużo wód itd Zmęczona tyloma miesiącami ciąży i totalnie zdenerwowana brakiem dyscypliny u mojego potomstwa byłam w totalnej rozpaczy i histerii, niebezpieczna dla otoczenia.
www.inzynierka.pl
Renata.Ch. (postów: 381) Użytkownik portalu
60 punktów
2011.07.04 13:34
Ja drugą córeczkę urodziłam 5 dni po terminie, to było wprost okropne, nieznośne oczekiwanie i telefony po kilkanaście razy na dzień ,,No i jak, maluch już na świecie?". Warczałam na wszystkich i nawet mąż już się wycofywał z pokoju, jak wchodziłam :) Wieczorami dostawałam już kręćka. Byłam gotowa zabarykadować się w sypialni i nie wychodzić z domu.  W czwartek zgłosiłam się na badania i diagnoza- wywoływanie porodu, bo mała była lekko owinięta pępowiną.  Założono mi balonik,  i już po 2 godzinach poczułam silny ból i kłucie w okolicach pępka. Kilka partych skurczy i urodziłam śliczną zdrową córeczkę. Nawet nie zdążyłam przebrać się w piżamę i zacząć bać :) Nie mówię oczywiście, że to się musi tak skończyć, bo pierwszą córeczkę urodziłam 11 dni po terminie ( bez wywoływania), w tym przypadku tylko z powodu owinięcia pępowiną musiano mi założyć balonik. Nie martw się, 5 dni to jeszcze nie jest katastrofa, chodź regularnie na wizyty do lekarza i czekaj spokojnie. Już wkrótce maluszek będzie na świecie :)
Ekomamusia nastolatki i dwuletniej dziewczynki Mój blog: http://www.ekorodzice.pl/blogi1570,inne-notki.html
karaluszka (postów: 96) Użytkownik portalu
40 punktów
2011.07.04 13:36

U mnie zaczęło się na początku ciąży, gdy lekarz wyliczał mi termin nie uwzględniając informacji, które ja przekazywałam chociażby o bardzo nieregularnych cyklach (taki standard). W efekcie stwierdzenia, że „mój płód jest opóźniony w rozwoju” zmieniłam lekarza. Efekt był taki, że urodziłam dokładnie, co do dnia według własnego liczenia i z dwutygodniowym opóźnieniem według lekarza. Moja położna np. od razu zapytała się mnie jak ja to widzę i ustaliłyśmy, że jak się nic nie zadzieje do czasu, który obliczyłam to się zgłoszę do szpitala, ale po terminie lekarza miałam przychodzić regularnie na KTG.

celestynka (postów: 180) Użytkownik portalu
68 punktów
2011.07.04 13:49
Ja tez urodziłam Jolkę tydzien po terminie i wiem, że to oczekiwanie jest denerwujące, ale warto poczekać kilka dni. Położna powiedziała mi, ze dopiero po dwóch tygodniach od terminu mam się niepokoić i to była prawda. Trzymam kciuki za Ciebie i Twoje Maleństwo. Wszystko będzie dobrze.:)
zeberka (postów: 166) Użytkownik portalu
41 punktów
2011.07.04 14:05
A co to jest w ogóle termin? terminy daja pi razy drzwi i zazwyczaj podają wcześniejszy żebyś była gotowa:D Z obserwacji wynika, że wszystkim nam podają termin 2 tyg wcześniej, a później obgryzamy paznokcie w nadziei że koszmar się skończy. Na pewno wszystko pójdzie dobrze. Nie daj się namówić na przyspieszanie ani inne świństwa. Możliwe, że to wina nagłej zmiany pogody. jeśli po 2 tygodniach od terminu planowanego porodu nic się nie zmieni, to dopiero wtedy bym się martwiła  do 2 tyg to norma.
Konto użytkownika zostało zablokowane lub skasowane
Gruszka, jabłko, a może klepsydra? Sprawdź swój kształt!

Quizy

1001 pytań i odpowiedzi na kazdy temat. Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej zajrzyj tutaj.

 

 

Zobacz wszystkie »
Pieluchy wielorazowe podbiły już serca wielu ekomam. O ich zaletach mówi się coraz głośniej i śmielej… W jaki sposób wielorazówki zaskarbiły sobie przychylność rodziców? I dlaczego tradycyjne jednorazówki są zmorą ekologów? Rozwiąż quiz i dowiedz się więcej...
Najlepsze prezenty świąteczne
zrobione własnoręcznie np. techniką decoupage
praktyczne, takie które przydadzą się w domu, a nie będą tylko ozdobą
dobra książka - ma szanse trafić w gust każdego
karta podarunkowa
inne