2011.07.04 09:06
Bardzo Cię rozumiem. Pierwszy raz urodziłam 3 dni po terminie, drugi raz było już gorzej termin z obliczeń 1 grudnia, z usg 18 listopada, więc od 15 listopada siedziałam na walizkach, od 8 grudnia na oddziale - urodziłam 15 grudnia. trzeci raz termin 30 październik, na oddziale od 8 listopada urodziłam 17 listopada.
Do histerii doprowadzały mnie komentarze: "A Ty jeszcze w domu? Jeszcze nie urodziłaś? Zrób coś?" niby co- skoczyć przez okno? Wskazówka- kontrolne ktg nie zaszkodzi- najlepiej jakbyś dogadała sie, żeby robić co najmniej co dwa dni i wracać do domu. W domu znacznie szybciej osiągniesz spokój i wypoczniesz bardziej. Nie odbieraj telefonów, które wiesz, że cie zdenerwują. Inaczej e końcu będziesz się tłumaczyć, że na prawde nie urodziłaś i nie chowasz sie w domu przed ludźmi od dwóch tygodni. Jeśli nie będzie innych niż "po terminie" zaleceń do pójścia do szpitala nie daj się. Oczywiście to Twoja decyzja, ale ja niemiło wspominam bezczynne leżenie na niewygodnym łóżku i późniejsze testy oksytocynowe oraz komentarze "na pewno się pani przeliczyła z tym terminem". W domu znacznie łatwiej było mi tosować "naturalne przyśpieszacze" typu, mycie okien , podłóg, czopki glicerynowe, romantyczne wieczory z mężem, masaże sutków (w seriach po 20 minut pod prysznicem, kilka razy dziennie, na zasadzie mocnego wyciągania i tarmoszenia) oraz mocne przysiady pod prysznicem i skoki na piłce.
TRZYMAM KCIUKI!!!
a co do Twojego ostatniego akapitu, w żadnym moim przypadku nie pomogła bezposrednio sztuczna oksytocyna, w sensie, że poróbd nie był nia bezpośrednio wywołany. Za drugim razem, miałam wyznaczony już zabeg, żeby nie wkraczać w 44 tydzień. I mój oporniak zapukał jakby na przekór podczas przygotowań do zabiegu. Za trzecim razem pomogły masaże szyjki (nic przyjemnego, ale przyjemniejsze i skuteczniejsze niż sztuczna oksytocyna w moim wypadku. Uwaga, żadne z moich dzieci, nie miało żadnych oznak tzw "przenoszenia". ponadto zarówno za drugim jak i trzecim razem łożysko było świeże, wody czyste i w dużej objętości. Widocznie ten typ tak ma. Mam wrażenie, ze kwestie przenoszenia sa znacznie mniej opisane niż kwestie wcześniactwa m.in. dlatgo, ze lekarze nagminnie wpisują w dokumenty max 42 tydzień ciąży. Mi tak wpisano za każdym razem, a obok dziewczyna, która urodziła w 44 tyg też miała wpisane 42 tydz z komentarzem słownym "no przecież nie jest Pani słonicą i nikt nie uwierzyłby". Denerwuje mnie też stwierdzenie "to normalne, że termin jest ruchomy i dwa tygodnie po terminie to żadna anomalia- to w takim razie po co każą kłaść sie na oddział, albo dwa tygodnie przed terminem brać urlop macierzyński???? Ja w ten sposób w obu przypadkach traciłabym miesiąc macierzyńskiego gdybym nie pokombinowała ze zwolnieniem od lekarza rodzinnego.
Ostatnia zmiana: 2011.07.04 09:07