Dziś w ddtvn oglądałam program z Rennie Jusis, poruszono w nim problem żywienie niemowląt. Panie pokazały szaloną metodę w myśl, której dziecko je co chce.
Przyznaję, że ja też się do tego stosowałam. Moja córcia miała 8 miesięcy i nie chciała jeść łyżeczką, zaciskała usta i kręciła głową. Z desperacji i braku zaczęłam pozwalać jej na samodzielne próbowanie jedzenia, rączkami, łyżką, prosto z miseczki - jak tylko miała ochotę. Fakt faktem sporo sprzątania miałam później, ale się opłacało. Polubiła jedzenie, wybierała z zupki to na co miała ochotę. Bardzo szybko nauczyła się posługiwać łyżeczką, teraz nawet zupe wcina sama. Ma rok i 3 miesiące i zaczeła eksperymentować z widelcem (pod kontrolą rodziców oczywiście) - nawet jej wychodzi :) Używa normalnego widelca - naśladuje starszych.
Przez to że pozwalałam jej na eksperymenty z jedzeniem nauczyła się też pięknie pić ze szklanki (kubka). Je to na co ma ochotę i kiedy ma ochotę. Nie chce zjeść obiadu to nie je - nie zmuszam jej (robiłam tak jak zaczynałyśmy przygodę z jedzeniem i się buntowała). Jak zgłodnieje to wtedy sama domaga się "am". Pozwalam jej próbować - spróbowała kawy, piwa, coli - umoczyła ustka i akurat jej nie zasmakowało na szczęscie - ale dziecko (dorosły też) podobno instynktownie wie co mu służy lub nie. Miała takie dni, że wcinała tylko pomidory - może akurat potasu jej brakowało.
Dzięki takiemu jedzeniu (i nie tylko) jest bardzo sprawna manualnie, łapanie ziarenek ryżu, kaszy itd. w paluszki ma opanowane do perfekcji - świetna zabawa dla malucha, trening manualny i pyszne jedzonko w jednym.
Nie muszę chyba mówić, że takie karmienie dziecka wymaga nie lada cierpliwości - trening dla rodziców, ale polecam.