Witam, już dawno chciałam podzielić się z Wami moimi wrażeniami z porodu, jednak pewna mała osóbka imieniem Hania zajmuje mój czas niemal w 100%, na dodatek pies, kot i dom :).
Córeczkę urodziłam 6 czerwca i każdemu życzę porodu, jaki ja mialam. żaluję tylko jednego, że mój mąż nie zdążył przyjechać.
Byłam już 6 dni po terminie więc przyjęto mnie na oddział, a właściwie od razu na trakt porodowy na tzw. salę przedporodową. Na noc założono mi cewnik, rano miałam już 5 centymetrowe rozwarcie. Z e względu, ze dzidziuś mocno kopał nie można mi było podłączyć ktg. o 12 dostałam kroplówkę wywołującą i... poszło o 14 poczułam pierwsze skurcze i były one co 6 minut. Z opowieści słyszałam że poród trwa kilka-kilkanaście godzin, więc przerażona pomyślałam jak ja to wytrzymam skoro już zaczyna boleć. Położna dała mi zastrzyk przeciwbólowy po którym "odleciałam". Obudziłam się dopiero kiedy zaczęły się skurcze parte. Nie wiedząc czy to już zawołałam położną i okazało się że to bardzo już. Po 15 minutach na świat przyszła moja córeczka wspaniała istotka ważyła 3750g i miala 54cm. Poród wspominam bardzo dobrze, opiekę też a ból nie był wcale taki straszny jak wszyscy mówili. Więc, Przyszłe Mamusie nie martwcie się, to naprawdę nic strasznego. Pozdrawiam