Oboje z mężem mamy słabe zęby. Dlatego też od samego początku nie bierzemy do swoich ust przedmiotów syna, czy nie dajemy mu "gryzka" ze swojego jedzenia, aby ograniczyć do minimum możliwość zarażenia go próchnica. Pasty używamy bez fluoru (odkąd ja stosujemy jest lepiej :) ) Małemu wychodzą zęby odkąd skończył pół roku, teraz ma już i piątki i co jakiś czas wydaje mi się, że widzę "coś czarnego", potem okazuje się że coś zjadł i mu kawałek zostało na ząbku, ale ogólnie mam serce w gardle. Szczotkuje je minimum raz dziennie. Ale w nocy wciąż na moim cycu jest i się zastanawiam czy to nie pierwszy krok do próchnicy? Takie nocne podjadanie? I nie mogę tam dokładnie dojrzeć czy z zębami ok, zastanawiam się kiedy iść z nim do dentysty :/